Czy podoba Wam się mój blog?

piątek, 27 kwietnia 2012

Rozdział 10;)

Weszłam do łazienki. Jejku jak ja mam się myć z Tym gipsem?? Próbowałam jakoś wystawić  nogę poza prysznic, ale nic to nie dało. Starałam się ułożyć w różnych pozycjach, ale...Hmmm no cóż, z pewnością musiało to komicznie wyglądać. W końcu postanowiłam się lekko obmyć przy umywalce.
umyłam także dokładnie twarz i zęby.
Spojrzałam na siebie w lustrze.
" Wreszcie zaczyna Ci się życie układać dziewczyno"- pomyślałam.
Włożyłam czyste, świeże i przygotowane wcześniej ubrania.
Rzadko kiedy się maluję, ale miałam podkrążone oczy więc postanowiłam nieco poprawić swój wygląd. Na początku wklepałam jakiś krem, który miał "otworzyć" i rozbudzić oko, a następnie nałożyłam lekki korektor pod oczy i musnęłam wszystko pudrem, gdyż korektor trochę błyszczał.
Wcześniej umyte włosy lekko podsuszyłam i rozczesałam, a następnie związałam w wysoką kitkę.
-Wreszcie wyglądasz jak człowiek- powiedziałam do siebie.
Wyszłam na korytarz.
Zeszłam na dół. Harry robił mi tosty.
- Proszę- powiedział dawając mi talerz.
- Ymm...Dzięki- powiedziałam.
"Czemu nie mogę się przy nim czuć swobodnie?", " Czemu on się zachowuje jakby nic sie nie stało?"
- Nie ma za co. O której ma przyjść Twoja znajoma?
- Około za półtorej godziny, może dwie.
- Ok.
- Gdzie jest reszta chłopaków?
- Poprosiłem ich...A raczej wygnałem za drzwi i powiedziałem, że mają gdzieś zabrać Nialla, żeby trochę wyluzował i nie zawracał Ci głowy.
- Hehe- śmieję się.
- Co chcesz porobić przez ten czas?
- No nie wiem, a masz jakieś propozycje?
- Ymm... chciałbym pogadać o tym...otym,9 co sie wydarzyło przed Twoim wyjazdem do szpitala.
- Czyli o...?
- Czyli o naszej rozmowie i.. pocałunku.
Spuszczam wzrok w podłogę. Wreszcie.
- No więc uważam, że to był błąd.
Co?? Nie wierze! Jak on może mówić to tak... bezpośrednio?
- Zakrztusiłam sie tostem.
"Musisz być twarda"- myślę.
Niestety nic po moim planie. jestem za bardzo wrażliwa. pierwsza łza wolno spływa po moim policzku i za nic nie chce wreszcie spaść na tę głupią podłoge.
Może jej nie zauważył. Mała szansa.
-Chodzi o to, że...
- Daruj sobie.
- Ale wysłuchaj.
- Nie rozumiesz?? Nie będę niczego słuchać! Bo co mi chcesz powiedzieć?! To, że to było impulsywne, nie powinno się zdarzyć i zrobiłeś to, bo co?! Bo miałam wypadek?! Wiesz co... nie chce tego słyszeć, poprostu...jesteś dupkiem i...
Nie daje mi dokończyć, przerywa mi w pół zdania.
-  Daj mi powiedzieć!- krzyczy, po czym unosi rękę.
Odruchowo odwracam głowę. Harry patrzy na mnie zdziwiony.
- Czy.... Czy Ty?
Parzę na niego wściekle i wybiegam na dwór...








1 komentarz: