Czy podoba Wam się mój blog?

czwartek, 28 lutego 2013

Rozdział 16;>

Otwieram oczy. Rozglądam się po salonie. Nic się nie zmieniło. Musiałam usnąć przed telewizorem. Niestety to wszystko co się wydarzyło ostatnio w moim życiu nie było snem. Chociaż... w zasadzie to chyba dobrze... Tak, jeśli mogłabym coś zmienić to.. Nie, chyba nie zmieniłabym nic, w końcu dzięki temu co się wydarzyło poznałam prawdziwych przyjaciół...
Przeciągam się i ziewam. Wstaję, sprzątam talerzyk z lodami i idę wziąć prysznic. Uff jak fajnie, tak z rana oblać ciało strumieniem wody. Od razu zaczyna się tak jakoś trzeźwo patrzeć na świat. Zrobiłam sobie śniadanie: zupkę mleczną i kromkę chałki z masłem i dżemem, zjadłam je i wzięłam telefon. Napisałam SMSa:
" Horan... pewnie już wiesz co się stało i wgl. Jestem u siebie w domu, w Polsce. Z resztą tak jak mówię, pewnie wszystko wiesz.
 Sprawa nr. 1:
 Ucałuj Zayna, Liama i Lou <3
Sprawa nr 2:
 Przyślij mi proszę wszystkie moje rzeczy... Nie zdążyłam ich wziąć... Jakoś tak wyszło.,
Sprawa nr 3:
Wiedz, że Cię kocham i się nie gniewaj ani nie martw,
Sprawa n. 4:
Ucałuj Zayna Liama i Lou,
Sprawa nr 5:
... Mówiłam, już że Cię kocham??
Sprawa nr. 6:
Kocham Was <3 
Całuję, 
Twoja Lusia,
xoxx"
Razem z dźwiękiem wysyłanej wiadomości usłyszałam pukanie do drzwi. Mmm... Aaa, no tak, to pewnie ciocia, w końcu miała sprawdzać co jakiś czas co u mnie. 
 Odłożyłam telefon i poszłam w kierunku drzwi. Otworzyłam.
 Nie wierzę.
- Niall!!!!!!!!!!!!!<3
- Hej maleńka- mówi 1/5 1D,  po czym mnie przytula.
- Co Ty tu robisz?
- Emmm no, dostałem Twojego SMSa i przyleciałem jak tylko mogłem najszybciej....Przywiozłem Ci twoje rzeczy.Z resztą eee... tak jak mnie prosiłaś. No... chyba, że nie są Ci potrzebne.. To wiesz.. mogę je wziąć z powrotem i sobie odlecieć.- puścił do mnie oczko i uśmiechnął się.
- Horanie.... wiadomość została wysłana w tym samym czasie, kiedy zapukałeś do drzwi.- uśmiecham się do niego.
- Mówiłem, że przyleciałem tu najszybciej jak się da. Dla Ciebie wszystko. Chyba pokonałem prędkość światła.- Ruszył brwiami i uśmiechnął się jeszcze szerzej.
- Boże jak ja Cię kocham- jeszcze raz bardzo mocno go przytuliłam.
- Wiem. Napisałaś w SMSie.;D
- No tak;D A Ty to z pewnością przeczytałeś jeszcze w Londynie, zanim przyleciałeś.
- Ależ oczywiście.
- Heheh.
Zaprosiłam go do środka i zamknęłam drzwi. Po chwili odezwał się:
- Tylko jest taka sprawa... Bo wiesz... Bilet powrotny kupiłem dopiero na za tydzień..
- Co?? Jak to?
- No tak to...
- Czyli mówisz, że... Potrzebujesz noclegu?
- Tak właśnie mówię.
- Hmm nie, chyba nie mam nic do zaoferowania- mówię chichocząc.
- Ok..- spuszcza smutnie wzrok. To będę spał pod mostem, albo na ulicy, albo... albo po prostu pójdę do jakiejś dziewczyny. Sądzę, że mnie przyjmie- droczy się ze mną i zadziornie się uśmiecha.
- O nie, nie, nie, mój drogi! Nie będziesz spał u jakichś obcych dziewczyn- odpowiadam.- A tak poza tym, to zwiększyło Ci się poczucie humoru.
- Tyle czasu razem z Louisem robi swoje.
- heheh. OOo Lou... ehh.... stęskniłam się za nim, za Liamem też i za Zaynem oczywiscie i...- urywam.
Niall patrzy na mnie ze zrozumieniem. O nic nie pyta. Wie, że nie chcę o tym rozmawiać.
                       ******************
-Te naleśniki to chcesz z cukrem, dżemem, czy serkiem waniliowym??- słyszę głos Nialla dochodzący z kuchni.
- Hmm.. Wybierz mi coś.
Po chwili słyszę jak Horan idzie w moją stronę.
- Proszę- mówi, po czym kładzie talerz z naleśnikami na stoliczku w salonie.
Patrzę na niego, po czym dostrzegam, że naleśniki wypełnione są mieszanką dżemowo-serowo- cukrową.
- Niall... ale tu jest wszystko- mówię.
- Tak.
- ? Dlaczego?- pytam z pytającą miną, jednocześnie uśmiechając się.
- Wszystkie składniki są pyszne... Kazałaś mi zdecydować, a ja po prostu nie umiałem. Nie mogę pomiędzy nimi wybierać... To tak jakby matka musiała wybrać któreś ze swoich dzieci- kiedy to mówił miał naprawdę bardzo poważną minę. Przez chwilę patrzyłam na niego również poważnie, po czym...:
- Hahahahhahaha- wybuchnęłam śmiechem.
On patrzył na mnie jak na idiotkę.
- Z czego się śmiejesz?- spytał, jakby naprawdę nie wiedział o co mi chodzi.
- HHAHAHAHHAHA- wybuchnęłam jeszcze głośniej.
- Dziwna czasem jesteś.- odparł.
- Hahahha, jejkuś uwielbiam Cię.
Niall uśmiechnął się.
- Wiem- odparł szczerząc swoje ząbki.
Zrobiłam smutną minkę.
- Co jest?
Nic nie odpowiedziałam.
- OOOO, ja też Cię kocham maleńka!- powiedział, po czym mnie mocno przytulił.
- Tak lepiej- odparłam z uśmiechem.
Po tej jakże ambitnej konwersacji włączyliśmy TV i wzięliśmy się za jedzenie smakołyków przyrządzonych przez Irlandczyka.
Właśnie zaczynał się jakiś film. Wyświetlił się tytuł:

"Love Actually"

- O!- wykrzyknął Horan-To ulubiony film Ha...- zamilkł.
- Harrego. Wiem.
- Tak.. przepraszam... A... można wiedzieć Skąd wiesz?
- Niall, zanim Was poznałam trochę się Wami interesowałam. Wiem o Was dużo rzeczy.
- A... no tak.
- No właśnie.
- Dobra, przepraszam. Niepotrzebnie to powiedziałem.
- Daj spokój... Też pierwsze co, gdy zobaczyłam tytuł, to pomyślałam o tym, że to jego ulubiony film.
- Naprawdę? 
- Niestety.
Nastała cisza.
- Dobra- powiedziałam- Nie zamierzam się nim przejmować za każdym razem, kiedy ktoś wypowie jego imię. Nie można w kółko unikać jego tematu. Nic się nie stało.
- Heh- uśmiechnął się. Nie był to szczery uśmiech... To coś... Tak jakby próbował mnie pocieszać.
- Więc skończmy już te smęty i weźmy się za oglądanie- powiedziałam z uśmiechem, żeby humor Irlandczyka powrócił.
- Chcesz to oglądać?
- A czemu nie?
- No nie wiem...
- Jeśli chodzi Ci o Harrego, to się nie przejmuj. Poza tym szczerze mówiąc... Nigdy wcześniej nie oglądałam tego filmu.
- Dobra, tylko zanim zaczniemy to oglądać sprawdźmy jeszcze inne programy, ok? Może znajdziemy coś ciekawszego.
- Ok, jasne, jak chcesz- odpowiedziałam.
Poszukaliśmy jakiegoś innego filmu i znaleźliśmy to.

"KacVegas"

- Ten, ten, ten!- wykrzyknął Niall.
- Bardzo lubię ten film, ale Horanie... ta wersja jest po polsku i chyba nie ma tłumaczenia na angielski.
- Trudno, oglądałem to setki razy, będziesz mi tłumaczyć i przy okazji może coś tam załapię z tego Waszego języka.
- Ok, jak uważasz- uśmiechnęłam się.- Sądzę, że będzie zabawnie.
                                         ********************8
- Hahahhaha.
- Hhahahhaha.
- Niall! To "braterstwo krwi", a nie "Brothers kill tea". Hahhahaha- powiedziałam dusząc się ze śmiechu.
- Hahhahah. OK ok. No właśnie coś mi tu nie pasowało... Czemu bracia mieliby zabić herbatę??
- Hahhaha. No własnie.!
- Uważam, że w taki sposób oglądania nawet najstraszniejsze horrory byłyby komedią. W naszym towarzystwie oczywiście.
- Nooo, to bardziej niż pewne- odpowiadam.
Wyłączyliśmy telewizor.
- Co teraz porobimy?- zapytał blondas.
- Hmm... może pójdziemy na spacer?- dałam propozycję.
- No jasne! Rozpogodziło się i chyba będzie coraz ładniej.
- To super, tylko daj mi dwie minutki.
- Dobrze maleńka.
Odeszłam od niego, weszłam po schodach i podążyłam w kierunku łazienki. Po wejściu zamknęłam drzwi. Rozczesałam włosy i puściłam je luzem. Niech się dotlenią hehe. Na twarz nałożyłam krem, z domieszką podkładu, który miał za zadanie rozświetlić mnie odrobinę. Hmmm, a może.... Wzięłam granatowy tusz do rzęs, przeczesałam je szczoteczką. Wyszłam z łazienki, wstąpiłam do pokoju. 
Zabrałam torbę, okulary, telefon, portfel i MP4. Na ramiona nałożyłam lekką kurteczkę i zeszłam na dół.
- Gotowa- powiedziałam.
- Oki, to co, idziemy?
- Idziemy.
Wyszliśmy, a ja zamknęłam za nami drzwi. 

;)

Tutaj... hmm.... cała opowieść (ulepszona) pojawi się niedługo na moim nowym blogu:
http://dont-make-promises-that-you-cant-keep.blogspot.com/
Więc zapraszam do przenoszenia się tam...
No, mam nadzieję, że się Wam spodoba. Tutaj też Was będę odwiedzać.
Love Ya,
xx

piątek, 22 lutego 2013

Rozdział 15;>

Idę coraz szybciej. Zaczynam biec. Szum silnika słyszę coraz głośniej. Wreszcie docieram, wchodzę do kabiny, po czym szukam swojego miejsca i siadam tam.
" Startujemy, proszę zapiąć pasy" - usłyszałam z głośników. Wypełniłam polecenie, po czym włożyłam w uszy słuchawki i na fula puściłam Metallicę. Chcę zapomnieć o tym co się stało, a muzyka to jeden z najlepszych sposobów. Ostre brzmienie gitary... Tak, to pomaga.
Piosenki lecą po kolei... Metallica się skończyła, ehh.. właśnie leci:
" Ron pope- drop in the ocean"
Śpiewam. Nie chcę przełączać. Muszę to sobie poukładać, muszę wszystko przemyśleć.
Patrzę w niebo za oknem. Ciągle pada. Ulewa. Ale w całym tym deszczu jest coś uspokajającego.
Lubie na to patrzeć.
-" Would You like a cup of tea?"- pyta mnie stewardessa.
- No, thanks.- odpowiadam.
Wszystkie wspomnienia... Pierwszą pomyłkową rozmowę z Niall'em pamiętam co do najmniejszego szczegółu. Potem, jak go zobaczyłam... Nie mogłam uwierzyć oczom. Stał się moim braciszkiem.... O właśnie! Co do brata! Zapomniałam o swoim! Przez to wszystko, nawet do niego nie zadzwoniłam. Tak bardzo mi go brakuje. Wyleciał do Francji, do szkoły. Nie przyjechał na wakacje.;c Dwa lata na obczyźnie... Ciekawe jak mu się wiedzie. Mam nadzieję, że go niedługo zobaczę... Tęsknię...
Zamknęłam oczy...
"Dziękujemy za wspólny lot, mamy nadzieję, że się on państwu podobał, a my umililiśmy państwu czas. Do widzenia"- słyszę. To ta sama stewardessa, która na początku lotu informowała nas o tym, że startujemy. Otwieram oczy. Czyżbyśmy już wylądowali? To świadczy o tym, że podczas rozmyślania zasnęłam... Ehh.
Podnoszę się. Wysiadam z samolotu. Tutaj taka sama angielska pogoda, co w Londynie. Kiedy już po całych formalnościach byłam wolna, zaczęłam iść w stronę przystanku autobusowego. Ciemno... Zimno... Szaro... Wdepnęłam w kałużę, nie dbam o to. Idę dalej. Ktoś do mnie dzwoni:
" Kochanie, przeperaszam, wiem, że przyjeżdżasz... Musieliśmy z tatą jechać do babci. Bardzo źle się poczuła. Zostaniemy tu jeszcze parę dni. Poradzisz sobie?
- Tak, tak.
- Zadzwonię do cioci, żeby do Ciebie przyjechała.
- Nie trzeba mamuś.
- Jak to? To powiem, żeby Cię odwiedzała codziennie i sprawdzała co u Ciebie. Możesz zaprosić jakąś znajomą, żebyś nie była sama.
- Dobrze, mamo.
- Przepraszam Cię, że tak wyszło, ale jesteś odpowiedzialna, poradzisz sobie. Rób sobie ciepłe posiłki. Dbaj o siebie Kochamy Cię. Zadzwonię jutro papa, buźki;**
- Papa;***"
Na przystanku czekam na właściwy autobus. Nikogo nie ma. To dobrze. Jestem sama. Siadam pod daszkiem. Rozglądam się po ulicach...
Chwile tak szybko mijają. Przed oczami Harry, wspomnienia. Dzień, w którym go poznałam, nurkowanie w basenie, granie w nogę na boisku, wszystkie spotkania z chłopakami. Widzę, jak biję się poduszkami z Dominiką, jak się z nią droczy, jak przed nią ucieka, wspominam trzaskające drzwi, kiedy wybiegam z domu, słyszę wołanie Harrego i Nialla, oślepiają mnie światła samochodu, dźwięk pisku opon, ciemność. Harry i Niall, Harry jest tuż przy mnie, Niall rozmawia przez telefon. Zmartwiona twarz Hazzy, jego uśmiech... Czerwono niebieskie światła, słychać syrenę pogotowia.... Coraz bliżej siebie, czuję jego wargi na swoich. Pierwszy pocałunek... Gdyby nie on, może łatwiej byłoby mi zapomnieć.
Podjeżdża autobus. Podnoszę się i wsiadam do niego. Kasuję bilet i siadam na miejscu. Rozpoznaję drogę. Po dwudziestu minutach wychodzę na przystanek niedaleko mojego domu. Mijam kilka domów, po czym staję przed swoim. Od razu zamykam bramę. Idę do wejścia. Dobrze, że mam cały czas klucze. Otwieram, zapalam światło. Ja sama w tak dużym domu... Może to i lepiej. Czasem to pomaga. Nie muszę się rozpakowywać, bo nie mam przy sobie bagaży. Nie zdążyłam ich zabrać. Zadzwonię jutro do Nialla, żeby mi je przysłał. Idę do łazienki, biorę ciepły prysznic, zakładam świeże ubrania i wracam do kuchni  połączonej z dużym salonem. Otwieram lodówkę, nie jestem głodna, więc biorę tylko lody. Tak na poprawę humoru... Nałożyłam sobie porcję, resztę schowałam, talerzyk położyłam na stoliczku, po czym usiadłam na mięciutkiej kanapie. Włączyłam telewizor. Akurat leciała komedia. Może chociaż trochę poprawi mi się humor.
Uśmiechnęłam się, ale ani razu się nie zaśmiałam. Nie potrafię.
He didn't steal only my heart. He stole my happiness and my laught too...


środa, 20 lutego 2013

Rozdział 14;)

Szum. Tłok. Szamotanina. Zamieszanie. Ludzie przechodzą z jednego miejsca na drugie. Ciągle się gdzieś przemieszczają. Pętlik.
- Chodź już- powiedziała Milena.
 Załatwiłyśmy formalności i pozostało nam tylko czekać na samolot. Ktoś nieopodal mnie puścił właśnie to:
" Waiting for a girl like You
  [...]
  Under the lights tonight
  You turned around
  And You stole my heart
  With just one look
  When I saw Your face
  I fell in love
  It took a minute girl
  To steal my heart tonight
  With just one look, yeah
  Been waiting for a girl like You..."
Nie, nie i jeszcze raz nie. Zatykam uszy dłońmi. Milena już wie o co chodzi. Patrzy na mnie ze smutkiem. Co ja mam zrobić?
Wstaję.
- Chcesz coś? Bo ja idę sobie kupić wodę.
- Nie, dzięki.
- Ok.
Podeszłam do barku i zamówiłam wodę. Zapłaciłam, wzięłam zakup i poszłam do stolika. Usiadłam. Zaczęłam się trochę rozglądać po twarzach ludzi, którzy mnie tam otaczali. Jakaś uśmiechnięta rodzina siedzi dwa stoliki dalej. Gdzieś tam widzę, jak rodzina żegna się ze swoim nastoletnim synem podobnym do Malika. Pewnie chłopak wyjeżdża gdzieś na studia. Widzę dużo ludzi...Obok nas siedzi młoda para. Pewnie narzeczeństwo ehh...
Dziewczyna otwiera torebkę. Pewnie dzwoni jej telefon. wyjmuje go.  Tak ja też to słyszę. Ale... co to?! Nie!
" And I need to tell You
  How You light up every second of the day
  But in the moonlight
  You shine just like a beacon on the bay
  And I can't explain,
  But there's something about the way You look tonight..."
Niech wreszcie odbierze ten telefon!!!
Uff. odebrała. skończyło się. Nareszcie.
Pozostało 15 min do odlotu. Wstajemy. Milena żegna się ze mną przed bramkami.
- Papa mała- mówi, po czym daje mi buziaka w policzek.
- Cieszę się, że Cię poznałam. Masz mój numer, ja mam twój. Skontaktuję się z Tobą, jak dolecę. Dzięki za wszystko.
- To ja dziękuję
- Trzymaj się.
- Ty też
- Pa
- Papa...- żegnam się.
Koniec. Zaraz wszystko się skończy. Cała ta jedna wielka przygoda. Płakać się chce. Przeszłam przez bramki. Londyn mam już za sobą. Kolejka do samolotu. Właśnie mam wchodzić kiedy... Kiedy cała hala rozbrzmiewa głosem Harrego...
- Lusia. Jeśli mnie słyszysz.... a z resztą...
Stał za mną. Odwróciłam się do niego.Machnął ręką, trzymał mikrofon z lotniska i zaczął śpiewać....
"Baby I, I wanna know,
What You think When You're alone,
Is it me? yeah,
Are You thinking of me? yeah,
Oh..
We've been friends, now for a while,
Wanna know that when You smile,
Is it me? yeah.
Are You thinking of me? yeah.
Oh, oh...
 Girl what would You do?,
Would You wanna stay?,
If I were to say...- odwróciłam się, stałam przed wejściem do tunelu. Stałam. Nie ruszałam się.
 I wanna be last yeah,
Baby let me be Your.
Let me be Your last first kiss,
I wanna be first, yeah,
Wanna be the first to,
take it all the way like this,
And if
Knew
Only
Knew
I wanna be last, yeah,
Baby let me be Your last...,
Your last first kiss,
Baby tell me what the change,
I'm afraid You'll run away,
If I tell You What I wanted to tell You,
Yeah,
Maybe I just gotta wait,
Maybe this is a mistake,
I'm a fool, yeah.
Baby I'm just a fool, yeah,
Girl what would You do,
Would You wanna stay,
If I were to say,
I wanna be last, yeah,
Baby let me be Your,
Let me be Your last first kiss,
I wanna be first, yeah,
Wanna be the first to,
Take it all the way like this,
And if
Knew
Only
Knew
I wanna be last, yeah,
Baby let me be Your last, yeah,
Your last first kiss...,
Your last first kiss,
Your last first kiss,
Your last firs kiss,
Girl what would You do,
Would You wanna stay,
If I were to say,
Your last first kiss,
I wanna be last, yeah,
Baby let me be Your,
Let me be Your last first kiss,
I wanna be first, yeah,
Wanna be the firt to,
Take it all the way like this,
And if
Knew
Only
Knew
I wanna be last, yeah,
Baby let me be Your last,
Your last first kiss...,
I wanna be last, yeah,
Baby let me be Your last,
Your last first kiss,
Your last first kiss,
I wanna be last, yeah,
Baby let me be Your last,
Your last first kiss...,
Cisza. Wybiła godzina 19. Już??.
- Kocham Cię...- powiedział. Jego głos rozchodził się echem po sali. Po jakimś czasie ucichł.
 Ludzie przystanęli. Słychać było tylko oddechy. Nikt się nie odzywał. Słyszałam oddech Harrego. Najwidoczniej wciąż trzymał mikrofon blisko siebie.
                   *** Oczami osoby patrzącej na to zdarzenie***
Ona stała. On wpatrzony w nią, jak w obraz oczekiwał jakiegoś jej ruchu, znaku. Oddychał bardzo mocno. Usta miał otwarte. Czekał na odpowiedź. Reszta patrzyła na to wszystko. Niespotykana scena. Romantycznie...  Dla nich obojgu wszystko inne przestało istnieć, niczym w zwolnionym tempie. On ciągle oczekiwał czegoś z jej strony, odpowiedzi.
           *** Oczami Lusi***
Wszystko przestało istnieć, zwolnione tempo. 
Po moim policzku pociekła pierwsza łza...
Uroniłam łzę przeszytą miłością i bólem.
    *** Oczami osoby patrzącej na to zdarzenie z boku***
W całej tej ciszy nagle dało się słyszeć łzę upadającą na podłogę obok dziewczyny.
Harry wpatrzony  w nią z wielką miłością, strachem, nadzieją, bólem, przeprosinami... Czekał.
Dziewczyna ruszyła przed siebie. Drzwi się za nią zamknęły.
___________________________________________________________________________________
 Bardzo proszę o pozostawianie komentarzy. One dużo mi dają. Dzięki za czytanie. Jeżeli chcecie mi pomóc to polecajcie tego bloga na tt, wśród znajomych i wszędzie, gdzie tylko możecie. 
Kocham Was <3 
P.S.: jeżeli ktoś chce być informowany o nowych wpisach powiedzcie.
Obserwujcie tego bloga! Będę bardzo wdzięczna. 
Do napisania;** Luś

Rozdział 13

Wyszłam z toalety. Zapłaciłyśmy za wszystko i razem z Mileną wyszłyśmy z kawiarni. Taksówka już tam stała. Weszłyśmy do środka.
- Gdzie jedziemy?- spytał kierowca.
- Na lotnisko.- odpowedziałąm.
- Już się robi.
Jechaliśmy przez szare ulice Londynu,  padał deszcz.
" Oby tylko nie było burzy, bo nie wylecimy"- pomyślałam.
 Dostałam SMS'a. To Dominika:
 " Kochanie, przepraszam za wszystko, właśnie się dowiedziałam, że muszę wyjechać. NIe ma Cię tu. Nie wiem co się dzieje. Jadę do Niemiec. Wylatuję jeszcze dzisiaj. Chciałam się pożegnać, ale... Odeszłaś bez słowa. Zadzwoń, albo po prostu się odezwij. Martwię się. Będę strasznie tęsknić. mam nadziję, że się niedługo zobaczymy.
Kocham Cię, do zobaczenia, 
Twoja Dominisia <3"
Odpowiedziałam:
 " Przepraszam, wyjaśnię Ci wszystko wkrótce. Też Cię kocham.
Lusia<3"
Nagle z głośników zaczęły dochodzić znajome dźwięki.
- O nie. Tylko nie to...- szepnęłam do Mileny.
To One Direction- Another World. Właśnie w tej chwili słyszałam głos Harrego.:
" I'll lift You up,
  I'll never stop,
  You know I'll take You to Another World,
  I'll build You up,
  I'll never stop,
  You know I'll take You to Another World..."
 Czemu cały świat jest przeciwko mnie? Nie chcę go znać. Chcę o nim zapomnieć. Nie mogę inaczej. Muszę przestać go kochać. Nie mam wyjścia.
- Przepraszam, czy mógłby pan zmienić tę piosenkę?
- Oczywiście, jak pani sobie życzy. Robi się.
Przełączył. Na początku słychać było fale. Po chwili usłyszałam:
" Oh tell me, tell me, tell me how to turn Your love on,
  You can get get anything that You want
  Baby just shout it out, shout it out,
  Baby just shout it out, yeah...
" Cholerne Kiss You"- myślę
- Czy teraz też mógłby pan zmienić? Bardzo proszę...
- Ok.
...." 'Couse You were right here,
       And I should have taken the chance,
       But I got so scared,
       And I lost the moment again,
       It's all that I can think about, oh,
       You're all that I can thinkt about,
       Is Your heart taken?
       Is the somebody else on Your mind,
       I'm so sorry I'm so confused, just tell me,
      Am I out of time?
      Is Your heart breaken?
      How do You feel about me now?
      I can't belive I let You walked away when...
      When I should've kiss You..."
Jezuuuu co jest??!
- MOże Pan wyłączyć radio? To dla mnie bardzo ważne.
- Dobrze.
Milena przytuliła mnie. Wyjrzałąm przez okna. Tak, chyba jesteśmy już niedaleko. Spojrzałam na zegarek. Jedziemy już pół godziny... Do odlotu pozostała mi godzina.
PO pięciu minutach samochód zatrzymał się.
- Jesteśmy na miejscu- powiedział kierowca.
- Ile płacę? - spytałam.
Kierowca podał cenę, zapłaciłyśmy i wyszłyśmy na ulewę. Zimno. Ciemno. Tak jak w moim sercu.
Przed wejściem obejrzałam się za siebie. To tu, w tym miejscu zadzwoniłam przypadkowo do Nialla, nie wiedząc kim jest, przez pomyłkę. I will miss him w cholerę... Kocham to miejsce. tak ciężko się pożegnać. Nigdy tego nie zapomnę. Tyle przeżyć. Mój stan jest nie do opisania.
"Żegnaj Londynie"- pomyślałam, po czym odwróciłam głowę.
Weszłyśmy do wielkiej hali.

Była przerwa.

Wiem, bardzo dawno nie pisałam. Masakra. BYło to spowodowane moimi problemammi z 1D. nie potrafię... ehh nie ważne. Ale będę dodawać. Jak za starych, dobrych czasów. Zaraz piszę 13 rozdział;****

piątek, 1 czerwca 2012

Rozdział 12;)

Autobus zwalnia.... Szybko minęła ta podróż... Nie chciałam, żeby się tak szybko skończyła....MImo to biorę swoją torbę, sprawdzam czy mam wszystko. Nagle natykam się na kartkę ze swoim numerem telefonu, kiedys napisałam taką zeby dać ją komuś kogo poznam, ale nie była przydatna więc szybko o niej zapomniałam. Biorę ją do ręki i idę w stronę wyjścia.
Już mam schodzić ze schodów, kiedy wpada na mnie jakiś chłopak. Przeprasza mnie, po czym odchodzę.
Wychodzę na zewnątrz. Jest ciepło, ale zimny wiatr sprawia, że jest cudownie orzeźwiająco. Stoję przed drewnianymi drzwiami z szybą. Otwieram je. Mileny jeszcze nie ma. Siadam przy stoliku w rogu. Podchodzi kelner.
- Coś podać?- pyta.
- Poproszę wodę- odpowiadam.
- Dobrze, zaraz przyniosę- mówi po czym odchodzi.
Oddycham głęboko.  Nagle drzwi się otwierają. Wchodzi Milena.
- No cześć!- krzyczy.
- Hej- odpowiadam.
- Co Ty znowu wymysliłaś?
Do naszego stolika podchodzi kelner.
-Proszę oto woda- mówi do mnie i nalewa mi zimną wodę do przezroczystej szklanki.- Coś dla pani?- pyta Milenę.
- Poproszę koktajl truskawkowy.
- Oczywiście.
Zostałyśmy same,
- Co ty wyrabiasz kobieto?!- pyta mnie Milena.
- Ja po prostu... muszę... wyjechać...
- Ale czemu? Co się stało?
- Harry..
- NO tak... Ostrzegałam Cię, mówiłam, że z takimi tak to jest.
- Ale on nie jest zły... To może moja wina...
- Wina jest zawsze po obu stronach,  a twoją jest to, że kochasz..., że kochasz jak głupia, a to przecież nie zależy od Ciebie.
- Sama już nie wiem... Ale chciałam się z Tobą spotkać, żeby się z  Tobą pożegnać, a nie żeby rozmawiac o moich problemach.
- Wylatujesz dziś?
- Tak, za  godzinę.
- To może pojadę z Tobą?
- Dobrze.... Będzie mi bardzo miło...
Podrzedł kelner, który przyniósł koktail Mileny. Następne kilkanaście  minut siedziałyśmy pijąc i rozmawiając.
- Dobrze, chodźmy już, bo się spóźnimy.
- Już sekundka, tylko pójdę jeszcze do łazienki.
Weszłam do toalety, umyłam ręce i spojrzałam w lustro.
" Już nie będziesz przez niego płakać"- pomyślałam.