Czy podoba Wam się mój blog?

sobota, 28 kwietnia 2012

;)

Miałam wrażenie jak go pisałam, że rozdział 11 jest dłuższy O.o;P

Rozdział 11;)

Łzy, łzy, łzy... Ktoś łapie mnie od tyłu i przyciska mnie do siebie. Nie stawiam oporu. Wciskam mokrą twarz w ubranie Harrego. Płaczę, a on nie protestuje
Tik, tak...Tik, tak...Tik, tak...
Minuta za minutą. Nie wiem ile tak siedzieliśmy wtuleni w siebie...
- Harry....- mówię.
- Słuchaj. Wiem, że Cię raniłem, ale daj mi to wytłumaczyć.
Cisza.
- Powiedziałem, że to był błąd, bo był
Drgnęłam.
- Poczekaj... To był błąd, ale nie ze względu na mnie...
- Co?- pytam.
- Zrobiłem to ze względu na Ciebie.
Patrzę na niego zdziwiona. Co on wygaduje??
- Nie rozumiesz?- pyta.
Kiwam przecząco głową.
- Ty masz dopiero czternaście lat. Jesteś bardzo młoda. Dzieli nas wielka różnica.
- Sława...- mruczę.
- Nie o to chodzi. Nie chcę Cię skrzywdzić.
- Nie zrobiłbyś tego.
- Nie znasz mnie. Jestem wielkim dupkiem.
- Każdy ma prawo, żeby się zmienić.
- Tak, ale ja nie wiem czy potrafię. Nie chcę Ci zmarnować życia. Ja jestem pełnoletni, ty nie.
- Wiek nie ma znaczenia li...
- Czą się uczucia- dopełnia moją przerwaną odpowiedź.- Tak wiem, a jednak.
- Odpowiedz mi szczerze na jedno pytanie. Tylko jedno.
- Słucham.
- Kim dla Ciebie jestem?
Harry wstał. Odszedł parę kroków. Przyłożył rękę do głowy. Myślał.
- To nie jest takie proste, rozumiesz?
- Odpowiedz.
Cisza, nic.
Biegnę po ulicy. Wsiadam do autobusu. Już mnie nie ma. Dzwonię do mamy.
-Mamo, czy możesz mi załatwić najbliższy bilet do Polski?
- Kochanie, ale co się stało?
- Nie ważne mamo. Proszę.
- Dobrze zobaczę co się da zrobić Informacje wyślę Ci SMS'em.
-Dzięki mamuś.
Mama rozłączyła się.
Następnie zadzwoniłam do Mileny.
- Cześć.
- Hej. No zaraz do Ciebie wychodzę.
- właśnie po to dzwonię...
- Słucham.
- Nie mogę się z Tobą spotkać. Wyjeżdżam do Polski.
- Jak to??
- Jeżeli chciałabyś się ze mną pożegnać to może za pare minut w tej kawiarence koło parku. Niedaleko Twojego domu.
- Oczywiście. Pa.
-Pa.
Rozłączyłam się.
Następnie miałam schować telefon, ale postanowiłam wyjaśnić to  chłopakom.
Z początku zadzwoniłam do Nialla, ale nie odbierał. Wybrałam numer Zayn'a. Ale nie zadzwoniłam. Wysłałam wiadomość.
"Cześć.... Za parę minut wylatuję do Polski. Przepraszam i nie martwcie się. Próbowałam się dodzwonić do Nialla, ale nie odbierał...Wszystko jest ok. Po prostu... nie mogę tu zostać
                                                                                                      Buziaki i ucałuj chłopaków;*" 
Włożyłam telefon do torby i patrzyłam na ulice. Mijamy to jedną, to drugą. Z każdą wiążą się
wspomnienia...
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej;) To dziwne, że tak szybko dodałam następny rozdział;P Ale mam nadzieję, że się spodoba;)
Pozostawiajcie komentarze;)



O tym co myślę...

Przepraszam, że to powiem... Być może wiele Directionerek to urazi, albo coś...
Ale... tęsknię za starym One Direction... Za video diary, za ich naturalnością, za tym, że potrafili mnie rozbawić, za tym, że no wydaje mi się, że... więcej dawali fanom. Tak jak mówię choćby videodiary...
A największą stratę i tęsknotę odczuwam kiedy myślę nie tylko o nich jako zespół i o nich jako ogół, ale kiedy myślę o dawnym Harrym Styles'ie... Tym szalonym, nieśmiałym szesnastolatkiem, który kocha swoich fanów i jest normalnym chłopakiem mimo nadchodzącej sławy...
Teraz będę oglądać video diary. Stare video diary...
Pa...
P.S.
Mimo, że poznałam ich w zasadzie niedawno, bo... pare miesięcy temu I nie śledziłam na żywo ich występów w XFactor, to pamiętam ich za tamtych czasów. Oglądałam stare występy, pokochałam ich i zapamiętałam takimi jakimi byli wcześniej. Dzięki nim ponownie weszłam na twittera... Opuszonego twittera. Pamiętam jak miałam dwóch followersów. Następnym był Harry Styles...Heh..;...) Tam poznałam wspaniałych ludzi, ale teraz opuszczam to miejsce jakby z każdym dniem coraz bardziej... Jakby razem z dorastaniem tych fajnych pięciu chłopaków...
Nie wiem czy się nie rozpłaczę, bo tak bardzo tęsknię za starymi nimi. ..


piątek, 27 kwietnia 2012

Rozdział 10;)

Weszłam do łazienki. Jejku jak ja mam się myć z Tym gipsem?? Próbowałam jakoś wystawić  nogę poza prysznic, ale nic to nie dało. Starałam się ułożyć w różnych pozycjach, ale...Hmmm no cóż, z pewnością musiało to komicznie wyglądać. W końcu postanowiłam się lekko obmyć przy umywalce.
umyłam także dokładnie twarz i zęby.
Spojrzałam na siebie w lustrze.
" Wreszcie zaczyna Ci się życie układać dziewczyno"- pomyślałam.
Włożyłam czyste, świeże i przygotowane wcześniej ubrania.
Rzadko kiedy się maluję, ale miałam podkrążone oczy więc postanowiłam nieco poprawić swój wygląd. Na początku wklepałam jakiś krem, który miał "otworzyć" i rozbudzić oko, a następnie nałożyłam lekki korektor pod oczy i musnęłam wszystko pudrem, gdyż korektor trochę błyszczał.
Wcześniej umyte włosy lekko podsuszyłam i rozczesałam, a następnie związałam w wysoką kitkę.
-Wreszcie wyglądasz jak człowiek- powiedziałam do siebie.
Wyszłam na korytarz.
Zeszłam na dół. Harry robił mi tosty.
- Proszę- powiedział dawając mi talerz.
- Ymm...Dzięki- powiedziałam.
"Czemu nie mogę się przy nim czuć swobodnie?", " Czemu on się zachowuje jakby nic sie nie stało?"
- Nie ma za co. O której ma przyjść Twoja znajoma?
- Około za półtorej godziny, może dwie.
- Ok.
- Gdzie jest reszta chłopaków?
- Poprosiłem ich...A raczej wygnałem za drzwi i powiedziałem, że mają gdzieś zabrać Nialla, żeby trochę wyluzował i nie zawracał Ci głowy.
- Hehe- śmieję się.
- Co chcesz porobić przez ten czas?
- No nie wiem, a masz jakieś propozycje?
- Ymm... chciałbym pogadać o tym...otym,9 co sie wydarzyło przed Twoim wyjazdem do szpitala.
- Czyli o...?
- Czyli o naszej rozmowie i.. pocałunku.
Spuszczam wzrok w podłogę. Wreszcie.
- No więc uważam, że to był błąd.
Co?? Nie wierze! Jak on może mówić to tak... bezpośrednio?
- Zakrztusiłam sie tostem.
"Musisz być twarda"- myślę.
Niestety nic po moim planie. jestem za bardzo wrażliwa. pierwsza łza wolno spływa po moim policzku i za nic nie chce wreszcie spaść na tę głupią podłoge.
Może jej nie zauważył. Mała szansa.
-Chodzi o to, że...
- Daruj sobie.
- Ale wysłuchaj.
- Nie rozumiesz?? Nie będę niczego słuchać! Bo co mi chcesz powiedzieć?! To, że to było impulsywne, nie powinno się zdarzyć i zrobiłeś to, bo co?! Bo miałam wypadek?! Wiesz co... nie chce tego słyszeć, poprostu...jesteś dupkiem i...
Nie daje mi dokończyć, przerywa mi w pół zdania.
-  Daj mi powiedzieć!- krzyczy, po czym unosi rękę.
Odruchowo odwracam głowę. Harry patrzy na mnie zdziwiony.
- Czy.... Czy Ty?
Parzę na niego wściekle i wybiegam na dwór...








niedziela, 8 kwietnia 2012

Wielkanoc;)

Witam Was wszystkich bardzo serdecznie;)
NO i co..Święta Wielkanocne... PAtrząc na pogodę, można by jednak stwierdzić, że to Boże Narodzenie...
U mnie rano padał śnieg... Jak jest Grudzień i go oczekujemy, to nigdy nie może padać, a jak już chcemy ciepełko to....
NO, ale nic... Z pogodą chyba nie zwyciężymy...
MImo wszystko:
Wszystkiego najlepszego. Zdrówka szczęścia, pogody ducha bo chyba normalnej na razie oczekiwać nie można... Spełnienia marzeń. Przekażcie życzenia również dla Waszych rodzin:] Wszystkiego naj.
Buźki
 Aluśka;*

sobota, 7 kwietnia 2012

Rozdział 9;)

Szpital... Białe królestwo lekarzy... jak się cieszę, że dziś już mogę pójść do domu. Co prawda byłam tu tylko dwa dni, ale o te dwa dni za dużo. Dziś mają po mnie przyjść chłopcy.... Znaczy tylko Harry i  Niall wejdą do szpitala. Reszta zostanie w taksówce. Z trudem odsunęłam od nich pomysł z limuzyną. Zwróciliby na siebie zbyt dużą uwagę. Są tacy...niedojrzali. Ale i tak ich "kocham".
Wstałam z łóżka z pomocą kuli. Okazało się, że miałam troszke uszkodzoną noge, na szczęście to nie złamanie.
Do sali wszedł blondyn i loczek.
- Co. Ty. Robisz??!?- spytał Irlandczyk.
- Yyy.. Nic- odpowiedziałam.
- Jak to nic?? Jak to nic??
Wysłałam pytające spojrzenie Harremu. Na prawdę nie wiedziałam o co chodziło Niallowi.
- Nie wolno Ci chodzić!
Och o to chodziło mojemu słodkiemu ochroniarzowi.:P
- Czy ty czasem nie przesadzasz?- spytałam.
- Ja? PrzesadzaM? Pff..
Spojrzałam na Harrego, po czym wybuchnelismy śmiechem. Niall spojrzał na nas jak na debili.
- Ja. Nie. Żartuję. Ro-zu-mie-cie?- mówił jakbyśmy byli kompletnymi idiotami.
- Dobrze, dobrze. Mozemy juz iść?- spytałam.
- O nie ty nigdzie nie idziesz. Harry łap ją za nogi.
- Co??- chyba się przesłyszałam.
- Harry pośpiesz się.
-Czy ty żeś oszalał??
Do sali weszła pielęgniarka.
- O wreszcie ktoś, kto Ci powie, że tak trzeba- mruknął głodomorek.-Dzień dobry.
-Dzien dobry-odpowiedziała radosna kobieta z uroczym uśmiechem.
- Proszę...Niech pani powie tej oto młodej damie, że nie może nadwyrężać nogi, i że lepiej będzie, jeśli zaniesiemy ją do samochodu...
- Wie pan... to nie jest tak naprawdę potrzebne.
Niallowi opadła szczęka.
- Sądzę, że panienka świetnie sobie poradzi. Mały trening nie zaszkodzi, ale prosze nie nadwyrężać tej nogi- teraz jej słowa były skierowane do mnie.
- Ale oczywiscie byłoby dużo lepiej gdyby mogł pan pomóc pacjentce.- Pielęgniarka  powiedziała to do Nialla. Sądzę, że przyszło jej to na mysl, kiedy zobaczyła wkurzoną minę blondaska. chciała go jakoś podbudować.
- Och, naprawdę tak pani mysli? Zrobię wszystko co w mojej mocy.- Mówił tak jakby własnie chodziło o sprawę zycia i śmierci.
- Dobrze, dobrze chodźmy już- mruknęłam- do widzenia.
-Do widzenia-odpowiedziała kobieta-Ach...i widzimy się na wizycie kontrolnej.
-Tak, tak-odpowiedziałam.
Przeszliśmy przez długi biały korytarz, mijając ludzi, z różnymi chorobami. Wyszliśmy z budynku. Było chłodnawo jak na lato. Wiał zimny wiatr.
Zeszliśmy schodami i wsiedliśmy do taksówki. Usiadłam obok Harrego.
- Cześć- powiedzieli chłopcy.
- Wystraszyłaś nas- powiedział Zayn i mocno mnie przytulił- nigdy tak nie rób- dał mi buziaka w policzek.
- No właśnie, nigdy!- Powiedział Louis po czym zrobił to samo co Zayn.
Liam także mnie przytulił.
-No dobra, dobra, koniec tych czułości- powiedział Niall, po czym spojrzał w podłogę.
Dałam mu buziaka.
- Lepiej?- spytałam.
- No oczywiście-odpowiedział z uśmiechem na twarzy.
Poczułam jak Harry łapie potajemnie moja rękę. Ojej. Jak miło.
Po drodze rozmawialiśmy o różnych rzeczach... W końcu zadzwonił do mnie telefon.
- Słucham-powiedziałam.
- Cześć to ja Milena.
-O, jak miło, że dzwonisz.
- No właśnie...
-Dzwonie, żeby spytać, czy się dzisiaj spotkamy.
- Nom..ale to musiałabyś do mnie przyjść...bo muszę leżeć.
- Jesteś chora?
- Ymm no miałam mały wypadek.
- O jeju, ale jesteś cała?/
- No tak- powiedziałam.
- To dobrze... to co, wyślij mi adres SMS' em i będę na miejscu za jakieś... hmm półtorej godziny.
- Ok, do zobaczenia.. Znaczy wyślę Ci nie mój adres bo teraz mnie tam nie ma, jestem u znajomych, ale oni nie będą mieć nic przeciwko.
- Na pewno?
- Oczywiście.
- Dobra, pa
-Pa.
Rozłączyłam się.
- Kto dzwonił?-spytał Harry.
- Będziemy mieć gości?- powiedział Louis.
- Tak, ale mam do was prośbę, czy możecie nie rozmawiać o związkach, parach i nie żartujcie na ten temat.
- Ymm, no dobra, ale czemu?
- Nie mogę powiedzieć.
- Ok...
- A powiesz... czy to dziewczyna, czy chłopak?
Reka Harrego drgnęła. Ścisnęłam ją mocniej.
- Dziewczyna.
Hazza odprężył sie.
Dojechaliśmy pod dom.
" No to trzeba się odświeżyć"- pomyślałam.





niedziela, 1 kwietnia 2012

Rozdział 8;)

Wybiegłam na ulice. Padał deszcz.  Usłyszałam wołanie:
- Wracaj, proszę Cię.
Nie przestawałam biec. Nic nie odpowiedziałam.
- Stój!
W końcu przystanęłam. Tym, co mnie gonił był Harry.
- NO co!?- odpowiedziałam.- Czego chcesz Harry??
- Chcę się dowiedzieć o co Ci chodzi!
- O co mi chodzi?? NIe Twoja sprawa. Lepiej wracaj do domu, bo twoje "śliczne" loki, które są "marzeniem" każdej dziewczyny zmokną, a podkład spłynie Ci z twarzy!!!
- Jak możesz?
- No tak... Ja przecież nic nie mogę Harry. Nie pasuję do Twojego świata. Jestem zwyczajną dziewczyną, a nie gwiazdeczką której kilkadziesiąt procent to silikon i botoks! Ale wiesz co Harold? jestem z tego dumna!
I cieszę się, że pochodzę może i z nierozpoznawalnego, ale za to mojego, wspaniałego kraju! I przepraszam, że nie jestem osobą, która przykułaby Twoja uwagę.
- Wiesz, że jesteś dla mnie ważna!!
- Ja? Ważna?! Dla Ciebie jestem tylko nastoletnią smarkulą młodszą o ponad cztery lata!
- Wiek nie jest ważny!
 - Bardzo Cię proszę nie wciskaj mi kitu o tym, że chociaż trochę się o mnie martwisz. Najlepiej dla Was wszystkich byłoby gdybym przestała istnieć!- zaczęłam płakać. Chciałam to wszystko zakończyć.
Zobaczyłam samochód zmierzający w moją stronę.Usłyszałam jakieś kroki. Niall pobiegł za nami... Miałam tylko chwilę... Wbiegłam na ulicę. Samochód był coraz bliżej... Oślepiły mnie światła. Pojazd i mnie dzieliły centymetry. Słyszałam pisk opon. Coś zepchnęło mnie na bok. Coś mnie przygniatało.   Ktoś ciągle powtarzał:
- Otwórz oczy, błagam otwórz oczy!
W końcu uniosłam powieki. Przed sobą zobaczyłam Hazzę. Obok stał Niall:
- Proszę przyjechać. Tak tak tak ten adres tak bardzo proszę jak najszybciej! Dobrze dobrze, dziękuję, do widzenia.
Zrozumiałam, że dzwonił chyba na pogotowie.
- Nic Ci nie jest?- spytał Harry.
- Nie- odpowiedziałam po czym uśmiechnęłam się.
Chłopak przytulił mnie.
- Przepraszam- powiedziałam.
- Ty, za co?
- Za to... No , że przeze mnie moja ciocia na was nakrzyczy.
- Co?
- Za to, że moja ciocia będzie miała do Was pretensje.
- Ale nie masz za co przepraszać. Powinienem ponieść odpowiedzialność.
- Za co?
- Za to, że Cię zdenerwowałem...Zdenerwowałem Cię tym, że byłem...
- Nie..
- O co chodzi?
- Bo mi nie chodzi o to, że byłeś.
- To o co?
- Właśnie o to, że Cię nie było... Nie było Cię przy mnie...
- Nie wiedziałem...
- Kocham Cię... Przepraszam za to...
Harremu rozszerzyły się źrenice. Spojrzał na mnie dziwnie...  I mrugnął do mnie. Zrozumiałam.
- Ale co z Dominiką?- spytałam.
- A co ma z nią być?
- Nie jesteście razem?
- Oczywiście, że nie. Nie mógłbym być z osobą, której nie kocham.
- A kogo kochasz?
Nie usłyszałam odpowiedzi. Harry przybliżył się do mnie. Złożył romantyczny pocałunek na moich ustach.... Usłyszałam wycie syreny. Twarz Harrego oświetlały na zmianę niebieskie i czerwone światła.Nie przejmowałam się tym. Po chwili Hazza odsunął się ode mnie. Obcy ludzie podnieśli mnie na... tak, to chyba były nosze...
Włożyli mnie do karetki. Już zamykali drzwi pojazdu, kiedy usłyszałam:
- Kocham Cię.
Nie mogę uwierzyć. Harrold powiedział to w moim ojczystym języku. Po Polsku. dla mnie... Uśmiechnęłam się do chłopaka.
- A Ty nie jedziesz?- spytał Harrego Niall wsiadający do pojazdu obok mnie.
- Ja poinformuję resztę o tym co się stało.
- Ok.
Rozumiałam dlaczego to Niall, a nie Harry jechał ze mną. Blondyn za nic by nie odpuścił i nie zostawiłby mnie, nawet gdybym była pod opieką lekarzy i chłopaka, na którym mi zależy i odwrotnie.
Wiedziałam, że od razu, po powiadomieniu reszty Harry mnie odwiedzi...