Przeciągam się i ziewam. Wstaję, sprzątam talerzyk z lodami i idę wziąć prysznic. Uff jak fajnie, tak z rana oblać ciało strumieniem wody. Od razu zaczyna się tak jakoś trzeźwo patrzeć na świat. Zrobiłam sobie śniadanie: zupkę mleczną i kromkę chałki z masłem i dżemem, zjadłam je i wzięłam telefon. Napisałam SMSa:
" Horan... pewnie już wiesz co się stało i wgl. Jestem u siebie w domu, w Polsce. Z resztą tak jak mówię, pewnie wszystko wiesz.
Sprawa nr. 1:
Ucałuj Zayna, Liama i Lou <3
Sprawa nr 2:
Przyślij mi proszę wszystkie moje rzeczy... Nie zdążyłam ich wziąć... Jakoś tak wyszło.,
Sprawa nr 3:
Wiedz, że Cię kocham i się nie gniewaj ani nie martw,
Sprawa n. 4:
Ucałuj Zayna Liama i Lou,
Sprawa nr 5:
... Mówiłam, już że Cię kocham??
Sprawa nr. 6:
Kocham Was <3
Całuję,
Twoja Lusia,
xoxx"
Razem z dźwiękiem wysyłanej wiadomości usłyszałam pukanie do drzwi. Mmm... Aaa, no tak, to pewnie ciocia, w końcu miała sprawdzać co jakiś czas co u mnie.
Odłożyłam telefon i poszłam w kierunku drzwi. Otworzyłam.Nie wierzę.
- Niall!!!!!!!!!!!!!<3
- Hej maleńka- mówi 1/5 1D, po czym mnie przytula.
- Co Ty tu robisz?
- Emmm no, dostałem Twojego SMSa i przyleciałem jak tylko mogłem najszybciej....Przywiozłem Ci twoje rzeczy.Z resztą eee... tak jak mnie prosiłaś. No... chyba, że nie są Ci potrzebne.. To wiesz.. mogę je wziąć z powrotem i sobie odlecieć.- puścił do mnie oczko i uśmiechnął się.
- Horanie.... wiadomość została wysłana w tym samym czasie, kiedy zapukałeś do drzwi.- uśmiecham się do niego.
- Mówiłem, że przyleciałem tu najszybciej jak się da. Dla Ciebie wszystko. Chyba pokonałem prędkość światła.- Ruszył brwiami i uśmiechnął się jeszcze szerzej.
- Boże jak ja Cię kocham- jeszcze raz bardzo mocno go przytuliłam.
- Wiem. Napisałaś w SMSie.;D
- No tak;D A Ty to z pewnością przeczytałeś jeszcze w Londynie, zanim przyleciałeś.
- Ależ oczywiście.
- Heheh.
Zaprosiłam go do środka i zamknęłam drzwi. Po chwili odezwał się:
- Tylko jest taka sprawa... Bo wiesz... Bilet powrotny kupiłem dopiero na za tydzień..
- Co?? Jak to?
- No tak to...
- Czyli mówisz, że... Potrzebujesz noclegu?
- Tak właśnie mówię.
- Hmm nie, chyba nie mam nic do zaoferowania- mówię chichocząc.
- Ok..- spuszcza smutnie wzrok. To będę spał pod mostem, albo na ulicy, albo... albo po prostu pójdę do jakiejś dziewczyny. Sądzę, że mnie przyjmie- droczy się ze mną i zadziornie się uśmiecha.
- O nie, nie, nie, mój drogi! Nie będziesz spał u jakichś obcych dziewczyn- odpowiadam.- A tak poza tym, to zwiększyło Ci się poczucie humoru.
- Tyle czasu razem z Louisem robi swoje.
- heheh. OOo Lou... ehh.... stęskniłam się za nim, za Liamem też i za Zaynem oczywiscie i...- urywam.
Niall patrzy na mnie ze zrozumieniem. O nic nie pyta. Wie, że nie chcę o tym rozmawiać.
******************
-Te naleśniki to chcesz z cukrem, dżemem, czy serkiem waniliowym??- słyszę głos Nialla dochodzący z kuchni.- Hmm.. Wybierz mi coś.
Po chwili słyszę jak Horan idzie w moją stronę.
- Proszę- mówi, po czym kładzie talerz z naleśnikami na stoliczku w salonie.
Patrzę na niego, po czym dostrzegam, że naleśniki wypełnione są mieszanką dżemowo-serowo- cukrową.
- Niall... ale tu jest wszystko- mówię.
- Tak.
- ? Dlaczego?- pytam z pytającą miną, jednocześnie uśmiechając się.
- Wszystkie składniki są pyszne... Kazałaś mi zdecydować, a ja po prostu nie umiałem. Nie mogę pomiędzy nimi wybierać... To tak jakby matka musiała wybrać któreś ze swoich dzieci- kiedy to mówił miał naprawdę bardzo poważną minę. Przez chwilę patrzyłam na niego również poważnie, po czym...:
- Hahahahhahaha- wybuchnęłam śmiechem.
On patrzył na mnie jak na idiotkę.
- Z czego się śmiejesz?- spytał, jakby naprawdę nie wiedział o co mi chodzi.
- HHAHAHAHHAHA- wybuchnęłam jeszcze głośniej.
- Dziwna czasem jesteś.- odparł.
- Hahahha, jejkuś uwielbiam Cię.
Niall uśmiechnął się.
- Wiem- odparł szczerząc swoje ząbki.
Zrobiłam smutną minkę.
- Co jest?
Nic nie odpowiedziałam.
- OOOO, ja też Cię kocham maleńka!- powiedział, po czym mnie mocno przytulił.
- Tak lepiej- odparłam z uśmiechem.
Po tej jakże ambitnej konwersacji włączyliśmy TV i wzięliśmy się za jedzenie smakołyków przyrządzonych przez Irlandczyka.
Właśnie zaczynał się jakiś film. Wyświetlił się tytuł:
"Love Actually"
- O!- wykrzyknął Horan-To ulubiony film Ha...- zamilkł.
- Harrego. Wiem.
- Tak.. przepraszam... A... można wiedzieć Skąd wiesz?
- Niall, zanim Was poznałam trochę się Wami interesowałam. Wiem o Was dużo rzeczy.
- A... no tak.
- No właśnie.
- Dobra, przepraszam. Niepotrzebnie to powiedziałem.
- Daj spokój... Też pierwsze co, gdy zobaczyłam tytuł, to pomyślałam o tym, że to jego ulubiony film.
- Naprawdę?
- Niestety.
Nastała cisza.
- Dobra- powiedziałam- Nie zamierzam się nim przejmować za każdym razem, kiedy ktoś wypowie jego imię. Nie można w kółko unikać jego tematu. Nic się nie stało.
- Heh- uśmiechnął się. Nie był to szczery uśmiech... To coś... Tak jakby próbował mnie pocieszać.
- Więc skończmy już te smęty i weźmy się za oglądanie- powiedziałam z uśmiechem, żeby humor Irlandczyka powrócił.
- Chcesz to oglądać?
- A czemu nie?
- No nie wiem...
- Jeśli chodzi Ci o Harrego, to się nie przejmuj. Poza tym szczerze mówiąc... Nigdy wcześniej nie oglądałam tego filmu.
- Dobra, tylko zanim zaczniemy to oglądać sprawdźmy jeszcze inne programy, ok? Może znajdziemy coś ciekawszego.
- Ok, jasne, jak chcesz- odpowiedziałam.
Poszukaliśmy jakiegoś innego filmu i znaleźliśmy to.
"KacVegas"
- Ten, ten, ten!- wykrzyknął Niall.
- Bardzo lubię ten film, ale Horanie... ta wersja jest po polsku i chyba nie ma tłumaczenia na angielski.
- Trudno, oglądałem to setki razy, będziesz mi tłumaczyć i przy okazji może coś tam załapię z tego Waszego języka.
- Ok, jak uważasz- uśmiechnęłam się.- Sądzę, że będzie zabawnie.
********************8
- Hahahhaha.
- Hhahahhaha.
- Niall! To "braterstwo krwi", a nie "Brothers kill tea". Hahhahaha- powiedziałam dusząc się ze śmiechu.
- Hahhahah. OK ok. No właśnie coś mi tu nie pasowało... Czemu bracia mieliby zabić herbatę??
- Hahhaha. No własnie.!
- Uważam, że w taki sposób oglądania nawet najstraszniejsze horrory byłyby komedią. W naszym towarzystwie oczywiście.
- Nooo, to bardziej niż pewne- odpowiadam.
Wyłączyliśmy telewizor.
- Co teraz porobimy?- zapytał blondas.
- Hmm... może pójdziemy na spacer?- dałam propozycję.
- No jasne! Rozpogodziło się i chyba będzie coraz ładniej.
- To super, tylko daj mi dwie minutki.
- Dobrze maleńka.
Odeszłam od niego, weszłam po schodach i podążyłam w kierunku łazienki. Po wejściu zamknęłam drzwi. Rozczesałam włosy i puściłam je luzem. Niech się dotlenią hehe. Na twarz nałożyłam krem, z domieszką podkładu, który miał za zadanie rozświetlić mnie odrobinę. Hmmm, a może.... Wzięłam granatowy tusz do rzęs, przeczesałam je szczoteczką. Wyszłam z łazienki, wstąpiłam do pokoju.
Wyłączyliśmy telewizor.
- Co teraz porobimy?- zapytał blondas.
- Hmm... może pójdziemy na spacer?- dałam propozycję.
- No jasne! Rozpogodziło się i chyba będzie coraz ładniej.
- To super, tylko daj mi dwie minutki.
- Dobrze maleńka.
Odeszłam od niego, weszłam po schodach i podążyłam w kierunku łazienki. Po wejściu zamknęłam drzwi. Rozczesałam włosy i puściłam je luzem. Niech się dotlenią hehe. Na twarz nałożyłam krem, z domieszką podkładu, który miał za zadanie rozświetlić mnie odrobinę. Hmmm, a może.... Wzięłam granatowy tusz do rzęs, przeczesałam je szczoteczką. Wyszłam z łazienki, wstąpiłam do pokoju.
Zabrałam torbę, okulary, telefon, portfel i MP4. Na ramiona nałożyłam lekką kurteczkę i zeszłam na dół.
- Gotowa- powiedziałam.
- Oki, to co, idziemy?
- Idziemy.
Wyszliśmy, a ja zamknęłam za nami drzwi.
- Gotowa- powiedziałam.
- Oki, to co, idziemy?
- Idziemy.
Wyszliśmy, a ja zamknęłam za nami drzwi.